"Po jaką cholerę ty to robisz?" - słyszę. Zacytowałem jedno z łagodniejszych pytań, które pojawiają się w momencie mojego - jak nazywają niektórzy - zboczenia. Gotuję, robię zdjęcie. Idę do restauracji, robię to samo. I spotykam się najczęściej z niezrozumieniem. Na szczęście przestało mnie to wkurzać.
Postanowiłem, w ramach mojego zapomnianego trochę działu,
odpowiedzieć na nurtujące pytania co niektórych osób. Otóż robię to, bo lubię. Uważam, że w mediach
społecznościowych pojawia się tyle syfu i mało wartościowych treści, że moje
jedzenie jest po prostu miłym przerywnikiem na waszym wallu.
Szczerze mówiąc, sam osobiście wolę popatrzeć na ładne
zdjęcie potraw, niż na kolejne selfie z dzióbkiem,
tylko w inne strony świata.
Przygodę z gotowaniem zacząłem na studiach, podczas moich
dalekosiężnych planów o samorealizacji, dorosłości i samodzielności. Nikt nie
podstawił mi jedzenia pod nos i nikt nie zrobił zakupów. Ewentualnie ktoś
podwędził coś z lodówki. I był to mój współlokator lub imprezowicz, który
złapał gastrofazę. Tak było.
Wobec tego każde danie, które powstawało, uwieczniałem. Początkowo efekty były naprawdę żałosne. Ale metodą prób i błędów doszedłem do jakiegoś w miarę przyzwoitego poziomu. Jem, karmię innych i wciąż żyjemy. Także zaliczam to do moich życiowych sukcesów. Z każdym kolejnym postępem, chyba na pierwszym roku magisterki, założyłem bloga i zacząłem wrzucać wszystko do sieci. I trwa to tak do dzisiaj. Z większym i mniejszym zapałem.
Wobec tego każde danie, które powstawało, uwieczniałem. Początkowo efekty były naprawdę żałosne. Ale metodą prób i błędów doszedłem do jakiegoś w miarę przyzwoitego poziomu. Jem, karmię innych i wciąż żyjemy. Także zaliczam to do moich życiowych sukcesów. Z każdym kolejnym postępem, chyba na pierwszym roku magisterki, założyłem bloga i zacząłem wrzucać wszystko do sieci. I trwa to tak do dzisiaj. Z większym i mniejszym zapałem.
Moje życie toczy się dookoła jedzenia. I ja
niebawem będę się toczył dookoła niego. Wobec tego wyciągam komórkę i z każdym kolejnym daniem robię zdjęcie. Liczę na to, że ktoś po prostu zainspiruje się i złapie zajawkę. Taką jaką mam ja.
I to tyle. Chyba.
0 komentarze: