To pytanie słyszę najczęściej, kiedy fotografuję jedzenie. Teraz odpowiadam

Napisane przez | 22:08 Zostaw komentarz


 
"Po jaką cholerę ty to robisz?" - słyszę. Zacytowałem jedno z łagodniejszych pytań, które pojawiają się w momencie mojego - jak nazywają niektórzy - zboczenia. Gotuję, robię zdjęcie. Idę do restauracji, robię to samo. I spotykam się najczęściej z niezrozumieniem. Na szczęście przestało mnie to wkurzać.

Postanowiłem, w ramach mojego zapomnianego trochę działu, odpowiedzieć na nurtujące pytania co niektórych osób. Otóż robię to, bo lubię. Uważam, że w mediach społecznościowych pojawia się tyle syfu i mało wartościowych treści, że moje jedzenie jest po prostu miłym przerywnikiem na waszym wallu.
Szczerze mówiąc, sam osobiście wolę popatrzeć na ładne zdjęcie potraw, niż na kolejne selfie  z dzióbkiem, tylko w inne strony świata.

Przygodę z gotowaniem zacząłem na studiach, podczas moich dalekosiężnych planów o samorealizacji, dorosłości i samodzielności. Nikt nie podstawił mi jedzenia pod nos i nikt nie zrobił zakupów. Ewentualnie ktoś podwędził coś z lodówki. I był to mój współlokator lub imprezowicz, który złapał gastrofazę. Tak było.

Wobec tego każde danie, które powstawało, uwieczniałem. Początkowo efekty były naprawdę żałosne. Ale metodą prób i błędów doszedłem do jakiegoś w miarę przyzwoitego poziomu. Jem, karmię innych i wciąż żyjemy. Także zaliczam to do moich życiowych sukcesów. Z każdym kolejnym postępem, chyba na pierwszym roku magisterki, założyłem bloga i zacząłem wrzucać wszystko do sieci. I trwa to tak do dzisiaj. Z większym i mniejszym zapałem.

Moje życie toczy się dookoła jedzenia. I ja niebawem będę się toczył dookoła niego. Wobec tego wyciągam komórkę i z każdym kolejnym daniem robię zdjęcie. Liczę na to, że ktoś po prostu zainspiruje się i złapie zajawkę. Taką jaką mam ja.


I to tyle. Chyba.

Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: